środa, 4 maja 2011

Noc poślubna Edward & Bella...

Od razu się przyznaję że nie ja to pisałam , skopiowałam to z innego bloga ale tak mi się to podoba że musiałam to dać....
Pozdro dla moich wampirzyc........:**




----------------------------------------------------------------------------------




Poranek powoli wkradał się w góry i do naszego pokojuhotelowego. Ciepłe, złote słońce drażniło moje zamknięte powieki przez cienkąskórę. Moje usta rozchyliły się nieco a ja czekałam, aż sens moich niedawnychsnów stanie się nieco jaśniejszy. W momencie gdy byłam już bliska sukcesuuderzył mnie aromat górskiego powietrza. Wtedy, coś chłodnego i twardegoprzywarło do moich ust. To było jak pocałunek. To był pocałunek. Edward budziłmnie pocałunkiem. Leżałam wciąż na miejscu, moja ciało wtopiło się w łóżko, taksamo zresztą jak moje natężone zmysły. Jego ruchy były bardzo delikatne, jednakstanowcze i tak nieznośnie wymowne. Wciąż mając zamknięte oczy, zarzuciłam muramiona na szyję. 
Trzymał moją twarz w dłoni, otaczając mnie falami swojego cudownego oddechu,zamrugałam powiekami. 
-Mmmm - westchnęłam kontynuując pocałunek aż do chwili kiedy mnie odepchnął.Nie mogłam zrobić nic prócz patrzenia na niego spod przymkniętych powiek. 
-Jeśli nie będziesz wcześniej wstawać, to będę robił to nie zważając na to czyśpisz czy nie. -powiedział. 
Zaśmiałam się delikatnie, miałam słaby głos, nie używałam go przecież podczassnu. -Następny poranek… - Skierowałam rozmowę na inne tory. 
-To jest dobry poranek Bello - powiedział znowu mnie całując. Najbardziej niewiarygodniedobry poranek jaki kiedykolwiek miałem. 
Uśmiechnęłam się, dotknęła nie jego manifestacja szczęścia. -Kocham cięEdwardzie. 
-Kocham cię. Tęskniłem - wyszeptał. -To było jak tortury. Jak niewiarygodniewspaniałe tortury. Patrzyłem jak oddychasz, podziwiałem kiedy śpisz, jak ufnieowijasz się tym prześcieradłem - Złapał biały materiał i zaczął miąć gopalcami. 
Zaśmiałam się z większym entuzjazmem. Czyżbyś uważał to prześcieradło zaniebezpieczne? 
-Tak. Dręczyło mnie. Widzisz, całą noc twoja piękna noga była kompletnieodsłonięta - wyjaśnił, oparł swoje ręce powyżej moich ud i zaczął zjeżdżać nimiw dół tak daleko jak tylko mógł dosięgnąć. 
Przygryzłam dolną wargę. -I to cię torturowało? W jaki sposób? 
-Tylko siedziałem obok niej, była taka oszałamiająca, absolutnie doskonała. Iwiedziałem co jest pod prześcieradłem… 
Moje serce zabiło szybciej, uśmiechnęłam się głupio. „Pod prześcieradłem?” 
-Właśnie - powiedział. -Jesteś naprawdę wredna w tym momencie Bello… I japrawie… 
Moja brew powędrowała w górę i musiałam stłumić śmiech. -Prawie co, Edwardzie? 
Zachichotał cicho. -Prawie zakłóciłem twój błogi sen. 
Opanowałam się i przesunęłam palcem w dół po całej długości jego ramienia. -Iczemu tego nie zrobiłeś? 
-Ponieważ wciąż jesteś człowiekiem i potrzebujesz snu - powiedział. Jegogrzeszny uśmiech zdradzał jego pełne odpowiedzialności słowa. - Wczoraj prawienie mogłem się powstrzymać. Chciałbym sobie to wyobrazić. 
Zadrżałam. -Wczoraj było niesamowicie Edwardzie - powiedziałam. -Wczoraj byłodoskonale. 
Z wyrazu twarzy znikło nagle zaufanie. -Wtedy cię zadowoliłem? 
Wybuchnęłam śmiechem. -Żartujesz? 
Wzruszył ramionami. 
-Edward… Jeśli to nie była przyjemność - zaczęłam, podniosłam głowę do góry byodnaleźć jego usta językiem. -Zatem chciałabym poprosić żebyś zadowalał mnie tak zawsze i jakkolwiek byś chciał. 
-Doprawdy? - wyszeptał, jego ręka powędrowała jeszcze raz na moje udo. 
Skinęłam głową. 
-Dobrze więc, skoro udzieliłaś mi tak wyraźnego przyzwolenia, nie zostawiasz mi żadnej innej opcji, powiedział i poczułam, że prześcieradło zgrabnie ześlizgujesię z mojego ciała. 
Wciągnęłam powietrze i zachichotałam, zrobiło mi sie ciepło na twarzy. -Op…Opcji? - Wyjąkałam. 
-Tak kochanie - schylił się a ja poczułam jego zimny język wędrujący po moim karku. -Po tym wszystkim będziesz musiała długo odpoczywać. 
-Uhm... - Starałam się oddychać kiedy jego szczupła dłoń znalazła się gdzieśkoło mojego żołądka i zaczęła przesuwać się na południe. -Czy ty… Co ty robisz?
-Dotykam cię Bello. Twój zapach zniknął z mojej skóry przez noc i tęsknię zanim. 
-Zapach? - Mogłam ledwie wyszeptać. 
-Mmhmm - ssał przestrzeń pomiędzy moimi piersiami. Poczułam jak jego chłodny palec wślizguje się pomiędzy moje nogi. Zimno rozbudziło bezlitośnie moje zmysły. 
-Nnnhn, och, Boże, okey! - dyszałam i przycisnęłam jedną rękę do jego ramienia podczas gdy druga mocno zacisnęła się na prześcieradle. 
-Chciałaś tego… godzinami.. - jęknął dotykając mojej skóry. 
Niebiosa ratujcie. Jak on mógł uczyć się tak szybko?!  Jego palec był teraz prawdziwym ekspertem. Był chyba dwa razy lepszy niż przed kilkoma minutami. 
-Aaah, Aaah. Go… Godzinami? 
-Taak, Bello. Stęskniłem się za twoim głosem. 
-Ooh! - skamlałam -Proszę nie przestawaj… 
-Nie, nie, kochanie - potrząsnął głową. -Nie chciałbym tego. 
Musnął ustami po mojej piersi, następnie przejechał językiem po czubku sutka. 
-Ahh, Edwardzie! - łkałam, odrzucając głowę do tyłu i zanurzając palce w jego włosy. 
Poczułam jak jego ciało się trzęsie. -Oh Bello, proszę. Doprowadzasz mnie doszaleństwa. Chce cię zobaczyć , kochanie. 
Jego słowa, wiedziałam to, zawsze będą kluczem do mojego najwspanialszego pobudzenia. 

Odpłynęłam na długo, gardłowy jęk i ostatni kawałek mnie eksplodował wnieskończonej przyjemności ,która wirując docierała ze środka do każdegokawałka mojego ciała, podwinęłam palce u stóp, wypychając powietrze z płuc. 
Miałam mocno zamknięte oczy, ale wiedziałam, że Edward był zadowolony. Dźwięk jego niewątpliwego mruczenia jeszcze bardziej mnie w tym utwierdzał. 
-Dziękuje, Bello - dyszał razem ze mną. 
-Jesteś taka piękna. Taka nieprawdopodobnie sexy…- powiedział chrapliwie a podwpływem jego głosu moje ciało rozpłynęło się. 
W końcu otworzyłam oczy. -Nie wierze, że możesz być w tym taki dobry… -potrząsnęłam głową . -A przecież powinnam, bo ty we wszystkim jesteś dobry. 
Podniósł głowę. -Pomyśl, miałem całą wieczność żeby nauczyć się kilku sztuczek.
Pomysł od razu pojawił się w mojej głowie. - Boże, ależ ja będę rozpieszczona -powiedziałam zainspirowana. 
-Nie masz pojęcia, Izabello. Jeszcze nie zacząłem procesu rozpieszczania cie. 
Gapiłam się na niego, miałam otwarte szeroko oczy i usta. Zaczęłam się śmiać. 
-Oddychaj Bello. - przypomniał mi. 
Przypomniałam sobie, że tlen jest mi wciąż niezbędny do życia. Wzięłam kilka szybkich wdechów. 
-M…Myślę, że potrzebuje prysznica - powiedziałam w końcu. 
Pochylił się, pogłaskał moją twarz wierzchem dłoni. -Skoro musisz… 
Uniosłam brew. -Czemu do mnie nie dołączysz? 
Mimika jego twarzy wyrażała moje emocje, a kącik jego wark uniósł się nieznacznie. -Czyżby pani sugerowała wspólny prysznic Pani Cullen? 
-Mmhm - uklękłam obejmując jego szyje moimi ramionami. -Proszę? 
Westchnął i pocałował mnie w nos. -Cokolwiek mój anioł chce, dostanie -powiedział i jednym szybkim ruchem wziął mnie w objęcia. 
Wstał z łóżka i zaniósł mnie do łazienki a tam postawił mnie na małym dywaniku.
-Pozostawiam ci ustawienie temperatury, Bello. Ja prawdopodobnie nie jestem odpowiednim wskaźnikiem. 
Kiwnęłam głową i zrobiłam parę kroków w stronę kabiny prysznicowej i otworzyłam drzwiczki. Nastawiłam urządzenie i złapałam spojrzenie Edwarda, który stał tuż obok przytulając mnie do siebie. Gorąco uderzyło mnie w twarz. On już widział mnie bez ubrania, mimo to czułam się bardziej naga niż kiedykolwiek wcześniej. 
Wróciłam myślami pod prysznic. Temperatura wody była wystarczająco ciepła, bym poczuła się komfortowo. W mojej głowie pojawiła się myśl, że cokolwiek cieplejszego może spowodować, że zapach mojej krwi stanie się dla Edwarda niedo zniesienia. 
Odwróciłam się i oparłam o masywną ścianę, otoczyły mnie jego ramiona, a wargi zaczęły krążyć po moim karku. Zaczęłam trząść się pod wpływem jego dotyku.Pochyliłam się w jego stronę i zamknęłam oczy. Moje serce stanęło gdy uświadomiłam sobie że jest nagi. Jego bokserki leżały rzucone w rogu. 
-Jestem taki oszołomiony, że mogę trzymać cię tu jak zakładnika Bello jeszcze przez trzy dni. Nie mogę utrzymać rąk z dala od ciebie. 
Byłam w niebie. -Jaka różnica, to miesiąc miodowy - wydyszałam. 
Zachichotał, torując pocałunkami drogę po moim ramieniu. -Teraz wiem czemu to potrafię, potrafię kontrolować się. Czuje się bardziej pewny siebie. 
Znów zadrżałam. Pomysł, że Edward może być jeszcze pewniejszy siebie, kiedy jest ze mną był już wystarczająco onieśmielający. Fantastyczny… ale onieśmielający.
-Panie przodem - powiedział odkręcając wodę. 
-Będziesz musiał mnie najpierw puścić - zmarszczyłam brwi. 
-Ah, racja - usłyszałam śmiech w jego głosie zanim wypuścił mnie ze swych stalowych objęć. 
Tylko trzy kroki dzieliły mnie od prysznica i starałam się jak tylko mogłam, by nie upaść przy żadnym z nich. Edward wszedł za mną jak zwykle wdzięcznym ruchemi zamknął za sobą drzwiczki. 
-Zostawmy je trochę uchylone - powiedziałam, otwierając je lekko. -Pogoda  wydaje się być całkiem przyjemna. 
-Nie będzie ci zimno Bello? - zapytał z troska w głosie. 
-Nic mi nie będzie . - Kłamałam. Nie byłam zainteresowana stworzeniem próżni wypełnionej zapachem Eau de Bella. To powinno być całkiem miłe doświadczenie,ale nie wolno torturować swojego boskiego męża wampira. To niedozwolone. 
Spojrzał na mnie podejrzanie, ale nie przedłużył tematu. 
-Mógłbyś podać mi myjkę? - zapytałam. 
Odwrócił się i rozglądnął za siebie, zdjął myjkę z wieszaka i podał mi ją. 
-A żel pod prysznic? - uśmiechnęłam się lekko zmieszana. Mimo wszystko blokował mi drogę, więc co miałam robić? 
Zachichotał. 
Więc, wyświadczyłem ci sporo przysług dzisiejszego poranka, może teraz ty mi nacoś pozwolisz. 
-Jasne - powiedziałam. -Co masz na myśli? 
Opróżnił swoje dłonie. 
Przyglądałam mu się bacznie, nieco ogłupiała, do momentu gdy sięgnął po moja myjkę. 
-Będę bardzo zadowolony mogąc zrobić tę część. - wyjaśnił. Otworzył z trzaskiem wieczko butelki z mydłem, wylał sporą ilość na myjkę a następnie zmoczył ją podwodą. 
Uświadomienie sobie co chciał zrobić uderzyło we mnie jak trąba powietrzna.Chciał mnie umyć! 
Patrzyłam jak zahipnotyzowana, jak pociera w dłoniach myjkę tworząc pianę.Wtedy wziął mnie za ramiona i odwrócił twarzą do ściany. 
Poruszał myjką pomiędzy moimi ramionami bardzo delikatnie, powoli zataczającnią koła. Następnie bardzo ostrożnie zjechał nią w dół moich pleców.Sporadycznie przerywał by pocałować mój kark lub szeptać mi do ucha. 
-Jesteś doskonała Bello - powiedział, przeciągając myjka mydliny na sam dół.Zarumieniłam się, odwrócił moją głowę w swoją stronę, pochylił się ku mnie i pocałował czule. 
Ruchy jego dłoni ustały a ja usłyszałam jak otwiera się plastikowe wieczko od szamponu. 
Zaśmiałam się, ale zabrzmiało to zupełnie jak westchnienie. 
-Nie musisz robić wszystkiego co umiesz -powiedziałam mu. 
-Cii Bello - wyszeptał. -Chce tego. To sprawia, że jestem niewiarygodnie szczęśliwy. 
Jego małe wyznanie wystarczyło by w moich oczach zagościły łzy. Pomyślałam jak długo musiał cierpieć w samotności, że nawet takie proste czynności jak umyciemi włosów może uczynić go szczęśliwym. 
-Pośpiesz się, kochanie. Umyjmy te twoje włosy. 
-Okey - zareagowałam nadstawiając głowę tak by mógł mi nałożyć szampon. Edward pozwolił mi umyć sobie całą resztę, sięgając po kolejną butelkę na półce. 
-Używasz tego? - zapytał o odżywkę. 
-Mhm. 
Uśmiechnął się delikatnie i skinął głową, następnie wylał trochę preparatu naręce. 
Zachichotałam. 
-Masz zamiar użyć na mnie tego wszystkiego? 
Zastanowił się nad moim pytaniem, Uśmiechnął się a jego twarz przybrała wyraz mistrzowskiego arcydzieła. Byłam trochę zdezorientowana. 
-Zawrę z tobą układ. Możesz zrobić całą resztę - zakładał się trzymając mibutelkę. -A ja dokończę tam gdzie przestałem z tym… - powiedział nadal trzymając w palcach zamydloną myjkę. 
-Uhm…Okey. - zaśmiałam się, kontynuując dalej, wygładziłam włosy odżywką.Odwróciłam się od niego, żeby odłożyć specyfik na miejsce. Zacisnęłam powieki,kiedy woda zaczęła płynąć po mojej twarzy. 
Ledwo skończyłam, kiedy poczułam jego ręce na moich biodrach. Odwrócił mnie wswoją stronę i spuścił głowę tak, że nasze usta spotkały się w długim pocałunku. „Spłukałaś już wszystko?” Wyczułam zniecierpliwienie w jego głosie. 
-Całkowicie. - Uśmiechnęłam się do niego radośnie. 
-Dobrze. 
Wyciskając trochę myjkę, by pozbyć się mydlin, Edward przesunął ja poprzez moje gardło i niżej po ramionach. Wtedy, jego oczy powędrowały za jego dłońmi z nową koncentracją, ślizgając się pomiędzy moimi piersiami, zaniedbując je ipodążając niżej ku mojemu żołądkowi. 
Nie zrobił nic co mogłoby mnie zaniepokoić, ale mój oddech stawał się coraz trudniejszy, lekko zachwiały mi się nogi. Zauważył to i wyprostował się,obrócił się tak by znaleźć się za mną. 
Jedną ręką objął moje biodro, sięgnął do przodu i kontynuował tam gdzie poprzednio przerwał, przesuwał myjką po moim torsie i między piersiami. W końcu, ochoczo przesunął po sutku a moja reakcja była nieprawdopodobna. 
-Uhh - dyszałam tracąc oddech. On tylko chciał mnie umyć, ale moje ciało niemogło ignorować tego mężczyzny, ta boska kreatura dotykała mnie tak intymnie iz taką miłością. 
Wyszeptał mi w ucho: - Podoba ci się, moja słodka Bello? 
Otworzyłam usta by odpowiedzieć ale wydobył się z nich tylko jęk. 
-Ja… - wymuszałam odpowiedź. - Możesz to powiedzieć. 
-Hmm - rozważał, wtedy przesunął delikatnie myjkę zaczynając torturować mój drugi sutek. 
-Ahh - przestałam oddychać, mięśnie w moich nogach odmówiły posłuszeństwa. 
-Widzę - powiedział i mogłam usłyszeć uciechę w jego głosie. Praktycznie widziałam uśmiech na jego twarzy. Był zdecydowanie zbyt zadowolony z tej zabawy. Jeśli nie przestanie tego robić w końcu zagrozi to mojej równowadze.Poczułam jego usta przesuwające się po mojej skórze na ramieniu, jego język kreślący zimne linie wokół mojego karku. 
-Edward, na Boga, co ty ze mną robisz? - zamknęłam oczy, potrząsnęłam głową i uśmiechnęłam się. 
-Myje cię - odpowiedział. -I już prawie skończyłem. Jeszcze tylko jedna rzecz o której zapomniałem. - Kiedy myjka powędrowała przez mój brzuch moje oczy otworzyły się jak na zawołanie. Została jeszcze jedna rzecz o której zapomniał.Chyba żartował... Zaczynałam tracić przytomność. 
-Ja… mogę…mogę - wymawiałam słowa z trudem. -Mogę zrobić to sama - broniłam się. 
-Nie widzę dlaczego miałabyś to robić - potrząsnął głową. Jego nos zaczął muskać mój kark i myjka upadła na podłogę. Szczęka mi opadła, gdy poczułam jego ręce na moim brzuchu. 
-To tylko… nie musisz… - powiedziałam. 
-Nie? - wyszeptał. -Ale chce. 
-Ale… - bełkotałam. -Tutaj… nie ma mydła… 
Ze zwinnością Edward nałożył trochę żelu do mycia na dłonie. Wszystko działo się tak szybko, że zaledwie zdążyłam zauważyć jak uwalnia mnie z uścisku by znów owinąć rekami moja biodra. 
-Problem rozwiązany - wyszeptał uwodzicielsko. Każdy kawałek jego ciała przywarł do mnie od tyłu. Zimno bijące od niego tworzyło szokujący kontrastrazem z parnym i wilgotnym prysznicem. Powinnam zauważyć, gdy jego lewe ramię otoczyło mnie, ale jego reakcja była zbyt szybka, by mogło ją dostrzec ludzkie oko. Przedtem wiedziałam, ze złapał moją prawą nogę i owinął ja wokół swojej,która stała na podłodze. 
-Edward - odezwałam się, ton mojego głosu był mieszanką pytania i ostrożności. 
-Tak - próbował ukryć śmiech. 
-Co ty… aaaahh - Moja głowa odwróciła się ku jego ramieniu i zapomniałam o co miałam go spytać, gdy wślizgnął swoje palce między moje nogi. Pieścił delikatnie moją kobiecość, wyraźnie się nie śpiesząc. 
-Skrzywdziłem cie wczorajszej nocy. Wybacz mi kochanie - przepraszał. -Czujesz jakiś ból? 
Czy on poważnie chciał bym udzieliła mu jakiejkolwiek zrozumiałej odpowiedzi?? 
-Uhhnn…nie - powstrzymywałam się przed straceniem oddechu. 
Spodziewałem się, że będzie tam więcej krwi. 
Zarumieniłam się, gdy jego palce sprawiały, że czułam się coraz bardziej podniecona i wilgotna. Niespodziewanie, w końcu nie było tak wiele krwi. Edward jednak był bardzo ostrożny i szybko pozbawił mnie mojej dziewiczej bariery. Był pierwszy… 
-Nigdy nie chciałem cię skrzywdzić Bello. Nigdy. Ja tylko chciałem byś poczuła to… - powiedział, a jego palec wytyczał delikatnie acz stanowczo koła ocierającsię o moją łechtaczkę. 
Wielokrotnie próbowałam zaczerpnąć powietrza, nogi kompletnie zapomniały o swojej roli. Przytrzymał mnie mocno przy sobie i odmówił zaprzestaniawykonywanej czynności, aż do ostatnich sekund mojego orgazmu. 
To wydawało się być takie samo wspaniałe jak zawsze, nie mogłam złapać oddech,a Edward przytrzymał mnie zdeterminowany do chwili, bym mogłam tego dokonać. 
Dziękuje, że pozwoliłaś mi to zrobić - usłyszałam jego głos. 
Namierzyłam i próbowałam wyplątać moje nogi z jego uścisku. Pozwolił mi na to,ale nie puścił mnie, aż do chwili, kiedy upewnił się, że mogę stać o własnych siłach. 
Odwróciłam się i sięgnęłam, by dotknąć jego twarzy. 
-Kocham Cię. Tak bardzo Cię kocham. Chciałabym ci to jakoś pokazać. 
-Robisz to. Za każdym razem gdy dajesz mi kochać siebie, Bello. 
-I… -zerwałam kontakt wzrokowy… przesuwając palcem w dół po jego biodrze. -A coz tobą? Mam na myśli… to trochę nie fair zostawiać cie w twojej obecnej…sytuacji - Uśmiechnęłam się zawadiacko, moje oczy utknęły na jego mocno usztywnionym członku. 
-Później, kochanie - odezwał się podnosząc palcem mój podbródek. – Obiecuję. 
Westchnęłam i zadrżałam kiedy zimna woda zaczęła spływać strumieniem po moichplecach. 
Edward zmarszczył brwi, odwrócił się i wyłączył dyszę. 
-Zostań tutaj, przyniosę ci ręcznik. 
-Stanowczo zgadzam się na mój własny ręcznik - powiedziałam, ale jak zwykle odebrał mi go zanim zdążyłam dokończyć zdanie i natychmiast owinął mnie nim. 
-Ooof, Edwardzie - zachichotałam, kiedy dosłownie zmiótł mnie spod prysznica. 
Schody są mokre. Więc raczej nie mamy szans zejść - uśmiechnął się zawadiacko i zaczął całować mnie kiedy szedł. 
-Śniadanie będzie tutaj - powiedział i puścił mnie na łóżko. 
-Będzie? A co takiego będzie? - zapytałam 
-Er… cóż… Nie byłem do końca pewny co lubisz więc ja… 
W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi, więc Edward przestał. 
-W samą porę - uśmiechnął się. 
-Pójdę i odbiorę. - Narzucił na siebie szlafroki wyszedł z sypiali zamykając za sobą drzwi. Zeskoczyłam z łóżka , odrzuciłam na bok ręcznik i zaczęłam przekopywać szafę w poszukiwaniu ubrań. Zadanie wykonane. Włożyłem parę jeansówi biały sweter do codziennego chodzenia i usiadłam na łóżku ze szczotką do włosów w ręce. Moje włosy były lekko splątane, Edward użył odżywki we właściwym czasie żeby potem kontynuować … inne rzeczy. 
Mój żołądek dał o sobie znać. Byłam głodna. Wbrew staraniom Renee o moim przymusowym odżywianiu na dzień wcześniej, nie mogłam niczego przełknąć.Rozumiem dlaczego panny młode nie jedzą w dniu wesela. Czuje się wtedy coś więcej niż głód. 
Otworzyły się drzwi sypialni i Edward wepchnął śniadanie przed sobą do środka.Zatrzymując je przede mną. Zapachy uwalniały się spod srebrnych pokryw, co wystarczyło bym zaczęła się ślinić. Co on zamówił?? 
-Twoje śniadanie, moja piękna żono. - powiedział i usiadł koło mnie na łóżku. 
Posłałam mu uśmiech i zdjęłam masywne pokrywy. Moje usta mimowolnie się otworzyły. 
-Edwardzie Cullen - zaczęłam gapić się przed siebie. 
-Czy zamówiłeś wszystko co było w menu?! 
-Ja …Ja mogłem… - powiedział a dłonią przeczesał sobie włosy. 
Zaczęłam się śmiać i nie mogłam przestać patrząc na niego. 
-Nie ma takiej możliwości, żebym zjadła to wszystko. Zdajesz sobie z tego sprawę, prawda? 
Zachichotał. 
-Będę wdzięczny jeśli zjesz cokolwiek z tego, kochanie. 
-Nie ma problemu - powiedziałam zanim włożyłam sobie kawałek melona do ust. 
Edward wyglądał znakomicie, kiedy był szczęśliwy. Wydawał się absolutnie wniebowzięty, kiedy patrzył jak jem. On naprawdę musiał zamówić wszystko. Była jajecznica, tosty, wafle, bekon, parówki, owoce, nawet pudełko płatków i mały kartonik mleka. Kiedy wreszcie się najadłam wystarczająco by go usatysfakcjonować, odepchnął stolik i usiadł obok mnie biorąc do ręki przenośnykomputer. 
-Czego szukasz? - zapytałam, patrząc mu przez ramię. 
-Sprawdzam pogodę. 
-Oh, Dlaczego? 
-Bez powodu, tak po prostu - odpowiedział, ale na jego ustach wyrósł półuśmiech. 
Uniosłam brew. 
-Co zamierzasz? 
-To niespodzianka - wyszczerzył zęby w moim ulubionym uśmiechu. 
Zmarszczyłam brwi. Nienawidzę niespodzianek. -Możesz mi proszę powiedzieć, co to za niespodzianka? - powiedziałam wkładając w mój głos jak najwięcejprzekonania. 
Odwrócił się do mnie. 
-Mógłbym - skinął głową. 
Czekałam, ale nie powiedział nic więcej. -Więc? - zapytałam zniecierpliwiona. 
-Powiedziałem, że mógłbym, Bello. Ale nie powiedziałem, że to zrobię. 
Byłam zirytowana i wściekła na niego. Skrzyżowałam ramiona jak dwulatka, ale zaraz potem złapałam w ręce ręcznik, który wciąż leżał na podłodze i rzuciłamnim w niego. Może i poruszył się nieznacznie, ale jego oczy nawet na moment nieoderwały sie od monitora i zaczął śmiać się wystarczająco głośno, bym go słyszała. 
-Te nieznośne wampiry… - wymamrotałam.

piątek, 29 kwietnia 2011

Czas do szkoły...

 Dedyk dla ,,Wampirzycy Sary  ''-dzięki za 1 kom.....


 Rozdział krótki ale mam nadzieję ze się podoba...  


Minął już miesiąc od tamtego feralnego dnia a ja wciąż nie mogę się pozbierać.No nic mus to mus . Muszę iść przecież do szkoły  muszę ją skończyć i iść na studia zacząć nowe życie  mam tylko nadzieję że Go tam nie zobaczę.Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej spodnie . bluzkę torbę i balerinki (http://www.zeberka.pl/img_users/1217255772.jpg) a że na dworze było zimno postanowiłam wziąć jeszcze bluzę ( http://www.jeansy-online.pl/galerie/b/bluza-damska-02_262.jpg ).ok byłam gotowa mogę iść.Nagle do pokoju wskoczyła Alice!
-nigdzie nie pójdziesz.Jeszcze nie teraz.Już ja się o to postaram....
-Alice mam 17 lat mam prawo robić co chce i mam prawo a i obowiązek chodzić do szkoły....-przerwałam jej ale ta już otworzyła usta żeby mi odpowiedzieć.
-Ale tam jest ON !!Bello co jeśli znowu cie...Ci coś zrobi???
-Jejku no to zrobi co mnie to dajcie mi już spokój....Wszyscy.....Traktujecie mnie jak jakiegoś więźnia mam już tego dość wychodzę a was proszę za mną nie iść - v powiedziałam to po czym, wybiegłam z domu.Biegłam już dość długo i nagle go zobaczyłam.Znów miał soją maskę.Maskę Sama .Szkoda tylko że Sam nigdy nie skrzywdził by Emily.
-czego chcesz??-syknęłam a on tylko szyderczo się uśmiechnął
-Jak to czego chcę....CIEBIE-powiedziawszy to zaczął się do mnie zbliżać moja reakcja mogła być tylko jedna.Odwróciłam się na pięcie  po czym zaczęłam biec.Niestety mój sprint nie trwał długo po kilku chwilach dogonił mnie i przewrócił na ziemię.
-Zostaw mnie słyszysz...masz mnie zostawić....wole umrzeć niż cię choćby dotykać....choćby patrzeć na ciebie....-krzyczałam a on podniusł sie i powiedział
-Umrzeć mówisz...ok będziesz mieć  tak jak chcesz ...-powiedział po czym zaczął mnie kopać w brzuch i głowę....po chwili już na lini życia i śmierci zobaczyłam callenów zbliżających się do nas....
-Już dobrze powiedział ktoś- po czym dodał ale już nie do mnie - Edward choćbyśmy nie wiem jak się starali ona nie przeżyje jest tylko jeden sposób.....-Po tych słowach poczułam straszny ból.......

środa, 27 kwietnia 2011

Biedna Bella....

-Jas idziemy dziś na polowanie...??-spytałam mojego chłopaka wchodząc do pokoju...
-Jak chcesz możemy iść.-Odpowiedział mi a w tym samym momencie zadzwonił mój telefon na wyświetlaczu pojawił się kontakt ,, BELLS,,
-Kto dzwoni??-Spytał mój chłopak.
-Bella- powiedziałam po czym odebrałam a Jas od razu stanął koło mnie żeby lepiej słyszeć naszą rozmowę...
-Halo-Zapytałam a po drugiej stronie zaczęła szlochać roztrzęsiona Bella...
-Alice przyjedz po mnie proszę....
-Bello a gdzie jesteś i co się stało -spytałam
-Alice jestem na granicy Forks i La Push -powiedziała ale mnie dalej zastanawiało co się jej stało...
-A co się stało proszę Bello powiedz...
-Jack...-zaczęła -Alice on mnie....on mnie zgwałcił -powiedziała a mi ugięły się nogi
-Ok Bello za 15 min będę po ciebie -powiedziałam i natychmiast się rozłączyłam.
  Popatrzyłam  na Jasa a on na mnie.Wybrałam szybko jeszcze jeden numer i po minucie odebrał mi Carlise
-Alice szybko zaraz mam bardzo poważną operację...
-To znaczy że nie będziesz mógł przyjechać teraz do domu...??
-Nie a co się stało??
-Bella została zgwałcona - po tych słowach w słuchawce zapadła głucha cisza
-Alice teraz nie mogę przyjechać ale Edward może ją zbadać umie prawie tyle co ja więc powinien umieć jej pomóc...
-ok ja kończę pa!!-Rozłączyłam się z moim ojcem i postanowiłam jechać po Bellę.Gdy wychodziłam rzuciłam do Jasa żeby przygotował Edwarda i pobiegłam do samochodu.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Z punktu widzenia Jaspera
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
O nie w co ona mnie wpakowała przecież jak Edword się o tym dowie to wpadnie w szał.Ale nic muszę mu powiedzieć.Poszedłem poszukać mojego brata i długo szukać nie musiałem siedział nad rzeką i czytał jakąś książkę.Pewnie już wyczytał z moich myśli co się stało.Ale i tak musiałem mu to powiedzieć prosto w oczy.Więc zacząłem :
-Ed musisz pomóc belli
-Co się stało?-spytał a mnie zaskoczyło to że on nie wiedział

-Edward Jackob zgwałcił Belle a Carlise nie może przyjechać i ty musisz jej pomóc-mówiąc to uspokoiłem Edworda do maksimum 
-Musimy iść Alice już po nią jechała za chwile powinna tu być-Ed tylko skinął głową i pobiegliśmy do naszego domu.Gdy stanęliśmy przed garażem w tym samym momencie przyjechała Alice.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Edward i Jas już na nas czekali ucieszyłam się że Edword jest taki spokojny ale wiedziałam że to zasługa Jaspera.Zaparkowałam samochód i pomogłam wysiąść Belli .Było widać że każdy ruch sprawia jej ból.
Jej ciało było całe w siniakach.Podbiegł do niej Edword.i pomógł jej iść.
zaprowadził ją do swojego pokoju i powiedział do mnie
-Alice pomóż jej się wykąpać i ubierz ją w coś luźnego-powiedział ale bell mu przerwała
-potrafię sama-mówiła ale Edword ja nie słuchał i poszedł do siebie a ja podeszłam do szafy by przygotować dla niej ubrania.Nie zdążyłam wyjąć t-shirtu a poczyłam zapach krwi.Popatrzyłam na dziewczynę po jej nogach spływała krew a na jej twarzy był wymalowany strach ,ból i przerażenie.
-Edward szybko-zawołałam a on był już w moim pokoju.Spojrzał pierwsze na belle a potem na mnie.
-Bello-zaczął ale nie dokończył ponieważ bell zemdlała.
-Alice pomóż mi proszę -powiedział a ja nie wiedziałam co mam robić.Edward położył ją na łóżku i delikatnie ściągnął z niej dolną część garderoby.
-Chodź tu i przytrzymaj jej nogi - powiedział a ja to zrobiłam.Mój brat badał Bells całą wieczność , ja odwróciłam głowę żeby tego nie oglądać.Gdy Edward skończył pomógł mi umyć i przebrać Bellę w luźną piżamę ( http://t3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcS032ZXs5r7S3Wn-FmYdeG1qeB97xUPwfKFModcfRE6kZaUCf4LNw&t=1 ).Potem Edword zabrał ją do swojego pokoju i tam położył spać.A ja w tym czasie zaczęłam sprzątać mój pokój z krwi.Gdy już skończyłam postanowiłam wziąć prysznic i zeszłam na dół gdzie już siedzieli Emmet ,Rose i Esme.Carlisa jeszcze nie było.Wszyscy siedzieliśmy zamyśleni i przygnębieni.W końcu odezwał się Em.
-Co się tak właściwie stało??-Chciałam mu już odpowiedzieć ale zaczął Edward.
-Jakob....Jakob on ...on ją zgwałcił rozumiesz to....-powiedział Edward a ja poszłam do lasu nad rzekę posiedzieć w samotności.

sobota, 16 kwietnia 2011

Feralna impreza.....Jak on tak mógł

-Hej Bels masz może to zadanie z biologi spytał Jack...
-tak proszę...-powiedziałam wiedząc że i tak on nie ma ... przecież on nigdy nie ma... pomyślałam i sama się do siebie uśmiechnęłam.....Nie uszło to uwadze mojego towarzysza....
-Co ci tak wesoło co Cudna..?? Nie zdążyłam mu odpowiedzieć bo sam zaczął....
-Bello bo wiesz muszę ci coś powiedzieć no bo wiesz... no bo ja ...Bello bo ja chciałem się ciebie zapytać czy ty chciałabyś ze mną chodzić...
-Ohhh... Jack ja cie kocham ale jak brata a nie jak pszyszłego chłopaka ...
- ok.... rozumiem...-powiedział i resztę pobytu w szkole się do mnie nie odezwał.
po lekcjach pojechałam do domu .Po jakimś czasie rozległo się pukanie do drzwi...
Otworzyłam a tam mój przyjaciel...Zdziwiłam się że jeszcze do mnie mówi i chce ze mną gadać....
- hej-powiedziałam.
-Hej bello mam takie pytanie......-zaczął 
-wal śmiało i wchodź -powiedziałam i poszłam do kuchni a on za mną...
-Bello chciałem się zapytać czy  idziesz na imprezę...??-Spytał Jacob.
-Sama nie wiem-Boże co on znowu wymyślił jak znowu impreza nie dość że wczoraj byłam do późna z Callenami na karaoke to dzisiaj impreza z Jakiem.Hmmm....Callenowie moi przyjaciele chociaż Edword jest taki piękny szkoda tylko że nie zwraca na mnie uwagi .Ale i tak nie mogłabym z nim chodzić jest przecież wampirem... ale za to jakim wampirem... Z rozmyślań obudził mnie Jack...
-Tak pewnie te twoje pijawki ci nie pozwalają co??-spytał Indianin a mnie zatkało.Z kąt on w ogóle wiedział że Callenowie to wampiry zupełnie tego nie rozumie.
-Przepraszam . Musze już iść jak co to zadzwoń-jak tylko to powiedział zniknął tak szybko szybciej niż normalny człowiek.Coś musiało się stać coś było nie tak .Jacob nigdy się tak nie zachowywał zawszy był moim przyjacielem nawet zanim poznałam moja ,,nowa'' rodzinę.Pomógł mi po śmiertelnym wypadku moich rodziców Reene i Charliego .Tak bardzo za nimi tęsknię jak ja ich teraz potrzebuje. a teraz nie wiem kogo wybrać z kim spędzić wieczór z przyjacielem którego tak ostatnio zaniedbałam czy chłopaka z którym spędzam każda wolna chwile - Reene by mi doradziła.No nic trzeba podjąć jakąś decyzje rozmyślałam odgrzewając sobie kawałek zapiekanki z makaronem na obiad.Z Edwardem byłam wczoraj,przedwczoraj i jeszcze trzy dni temu....Hmmm...Czas zadbać o Jacoba!Wstałam od stołu i wystukałam numer jacka. 1sygnał2sygnał3sygnał....
-halo_powiedział chłopak(a ja się już bałam że i nie będzie chciał ze mną gadać)
-Hej ...to ja bella yyy chciałam zapytać o której jest ta impreza??
-To jedziesz...Wykrzyknął SUPER-w tym momencie musiałam oddalić telefon od ucha bo pękł by mi bębenek..
-Tak -odpowiedziałam po czym dodałam-to o której ta impreza o 19.30 -Ok to ja kończę muszę się wyszykować-chciałam odłożyć telefon ale coś mi się przypomniało
-Aha...Jack czyim samochodem jedziemy spytałam z łobuzerskim uśmiechem na twarzy...
-Oczywiście  ze twoim... No to pa....-po tych słowach poszłam się szykować na górę do łazienki.Najpierw umyłam włosy moim ulubionym szamponem o zapachu czekolady a potem resztę ciała żelem pod prysznic z tym samym zapachem....mmmm uwielbiałam ten zapach był taki smakowity wyszłam z pod  prysznica i owinęłam się w ręcznik stanęłam przed lustrem i zaczęłam suszyć włosy. Ok teraz mogę iść się ubrać pomyślałam i sama do siebie się uśmiechnęłam.Ok jest godzina 18,02 mam niecałe 1.5h żeby zrobić się na bóstwo powiedziałam na głos i zaczęłam myszkować w szafie ii.... jest mampo15 min szukania dopasowałam wszystko buty sukienkę dodatki mam wszystko...(    http://i2.pinger.pl/pgr432/fc94b21c0020efcf4a0b26ce/zestaw2.jpg    ) Postanowiłam założyć szarą sukienkę a do tego dodatki w tym samym kolorze.Ok teraz jeszcze makijaż lekki seksowny ale nie za mocny 30 min i już jest perfekcyjny,,,teraz jeszcze tylko włosy Postanowiłam je wyprostować spiąć 30min i już  byłam gotowa do wyjścia .Wyglądałam olśniewająco.W tym samym momencie do drzwi zapukał mój przyjaciel.
-zeszłam na dół wzięłam moją skórzaną kurtkę ( http://j.luxlux.pl/l187/cb5f4de5001875a44728b48b/175955.jpg   ) kluczyki od mojego porsche(  http://joshinthecity.files.wordpress.com/2007/08/porsche-cayman-s-design.jpg  ) i wyszłam.o co jedziemy -powiedziałam do jacka
- z tobą zawsze - powiedział-a ja dodałam
-Taa chyba nie ze mną tylko z moim samochodem-stwierdziłam i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.Do klubu dojechaliśmy po 20 min i od razu kopiliśmy sobie po drinku później jeszcze jeden i jeszcze a pomiędzy tym oczywiście tańczyłam.nagle zrobiłam się dziwnie otępiała było mi słabo i duszno choć wszystko słyszałam i mogłam mówić ale nie krzyczeć
-Bello co ci ...???-spytał się Jakob
-Trochę mi słabo możesz mnie odwieść do domu poprosiłam-a ten się tylko dziwnie uśmiechną i odpowiedział
-oczywiście - potem nie wiem jak to się stało ale znalazłam się w domu blacków.
-Jake -jęknęłam ale on nic nie odpowiedział położył mnie na stole kuchennym i  zaczął się rozbierać gdy był już nagi wziął mnie i rzucił na łózko w swoim pokoju.Jednym ruchem zdarł ze mnie sukienkę razem z bielizna -Proszę nie-zaczęłam szlochać ale on położył się na mnie i zaczął całować moje piersi zachodząc niżej  do ud jęknęłam ale on się tylko szyderczo uśmiechnąć i zaczął mnie tam dotykać później znowu był u góry i nagle poczułam ze we mnie wchodzi .Spięłam mięśnie i to był mój błąd bo bolała jeszcze mocniej potem na szczęście straciłam przytomność.
Gdy się rano obudziłam zobaczyłam
się cała w siniakach.jego na szczęście nie było wiec się szybko ubrałam i szybko uciekłam dotarłam do granicy la push i forks i postanowiłam zadzwonić do Alice!

piątek, 15 kwietnia 2011

Prolog

Jak on mógł mi coś takiego zrobić.Jak? Przecież to był mój najlepszy przyjaciel on on zrobił mi coś tak potwornego.Przez niego czuję wstręt do samej siebie.A o Edwardzie już nie wspomnę!To tylko kwestia kilku dni kiedy mnie zostawi i wyjedzie na polowanie a wtedy skończę sama z sobą...!!!